wtorek, 12 kwietnia 2011

144



Oprócz przypisanego przez naturę soundtracku, posiadam też zawyżoną wrażliwość na zmiany pogody- zmiany pogody takie jak wczoraj. Wzrok staje się wówczas mniej ostry, oddycha się gorzej, a wszystkie części ciała zwiększają swój ciężar. Słabsza jestem w takie dni, bardziej niż zazwyczaj. Może dlatego, nie protestuje, gdy w wypełnionym po brzegi autobusie linii 144, jakieś ohydne cielsko przyciska mnie do szyby wejściowych drzwi. Mogłam tylko wydusić, że przecież nie mam gdzie stać, lecz wyraz ogorzałej i spuchniętej twarzy pozwolił wnieść, że kompletnie nie ma to znaczenia. To trochę jak w życiu prawda? Nie zawsze jest dla mnie miejsce.

Czekam z nadzieją, że następną fazą - po osłabieniu- będzie frustracja i znów zacznę rozpychać się łokciami.

PS. i nie obwiniam o wszystko złej pogody, tyle że o niej można pisać bez konsekwencji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz