sobota, 27 czerwca 2015

środa, 1 kwietnia 2015

poniedziałek, 30 marca 2015

Przypomniało mi się , że jest stary blog. Zastanawiałam się chwilę, czy powinnam do niego wrócić. K. stwierdził: "Ma bardziej adekwatną nazwę". Czy rzeczywiście?
Wbrew pozorom nie jest to takie proste. W sensie: powroty nie są proste. Ładunek emocjonalny zdjęć z czasów tego bloga jest często na tyle mocny, że muszę bardzo szybko 'skrolować' ekran. A przecież to tylko jakaś wirtualna rzeczywistość.

Narodziny dziecka zmieniają wszystko? Wywracają świat do góry nogami? To slogany. To mogą być tylko puste hasła. U mnie kolejność zdarzeń była inna. Rewolucja zaczęła się na długo przed narodzinami Marianki.
Nie dalej jak tydzień temu Marianka obchodziła swoje pół-urodziny. Nie dalej jak tydzień temu wracałam wieczorem z zakupów w Biedronce. Niosłam w szkolnym plecaku chleb, mleko i warzywa na zupę. Wracałam z zakupów w Biedronce i myślałam: niczego więcej nie potrzebuję; nie czekam na to, co będzie jutro; za tydzień i miesiąc nie będzie lepiej; tu i teraz jest dobrze. Jestem szczęśliwa.

środa, 1 lutego 2012